Niemal każdy, kto chodził po górach zimą, prędzej czy później doszedł do wniosku, że chodzenie w samych butach, choćby i zabezpieczonych stuptutami nie ma większego sensu. Jeśli szlak jest przetarty, wówczas nie ma większego problemu. Jeśli jednak trafimy na zaspy, albo co gorsze szreń, lub też będziemy chcieli lub musieli zejść ze szlaku, wówczas zaczyna się horror. To właśnie w takich sytuacjach najczęściej zaczyna w głowie kiełkować myśl: a może powinienem kupić rakiety śnieżne?
Myśl to sama w sobie niegłupia, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Jako że nie ma rozwiązań uniwersalnych, należy pamiętać, że wprawdzie rakiety dają ogromną przewagę nad maszerowaniem “boso”, jednak mają też swoje wady. Faktem jest, że osoba obuta w dobrze dobrane rakiety, gdy ruszy w zaspy czuje się wręcz bosko, bo ma poczucie porównywalne z chodzeniem po wodzie. Jednym słowem tam gdzie idąc pieszo zapadalibyśmy się po pas lub nie przeszli wcale, w rakietach zapadamy się do kostek, a w najgorszym wypadku do kolan. Należy jednak pamiętać, że rakiety swoje ważą i po długim marszu, podczas którego musimy za każdym krokiem podnieść na każdej nodze dodatkowe 2 kg, zmęczenie przychodzi zadziwiająco szybko. Tu jeszcze warto nadmienić, że wyróżniamy dwa podstawowe typy rakiet: sztywne, plastikowe i elastyczne, na metalowej ramie. Ja osobiście preferuję elastyczne, bo choć nie mają bajerów w postaci podpórki pod piętę zmieniającej kąt na podejścia, to lepiej sprawdzają się na trawersach, nie zmuszając do wykręcania nogi w kostce.
Ten, kto miał okazję jeździć na nartach na przygotowanych stokach, w sposób naturalny zaczyna rozważać zastosowanie tej techniki podczas górskich wędrówek. Oczywiście narty zjazdowe do tego celu się nie nadają, ale istnieje przecież cała gama innych typów: od biegówek, przez backcountry i telemarki aż do nart skiturowych. Nie wnikając szczegółowo w typologię i nazewnictwo możemy przyjąć, że do wędrówek możemy użyć śladówek (backcountry), telemarków i nart skiturowych zwanych w skrócie turami. Wersje skrajne, czyli z jednej strony biegówki, a z drugiej narty zjazdowe do wędrówek w trudniejszym terenie generalnie się nie nadają (choć np. bracia Czesi potrafią istne cuda wyprawiać na swoich běžkach).
W mojej subiektywnej ocenie do wędrowania po niewybitnych górach najlepiej nadają się narty zwane śladówkami, inaczej backcountry. Są one najlżejsze z wyżej wymienionych, pozwalają bez znużenia pokonywać naprawdę długie dystanse, stalowa krawędź pozwala lepiej panować nad nimi na lodzie i szreni, a stosunkowo duża szerokość zapewnia wystarczająca wyporność, aby w głębokim puchu dać sobie radę czy to z plecakiem, czy z pulkami. Nie są one oczywiście pozbawione wad: wolna pięta powoduje, że na trudniejszych stokach zjazd wymaga albo świetnej techniki albo… zdjęcia nart. Natomiast zawsze można do nich przypiąć foki (lub opanować tajemną sztukę smarowania klajstrami), dzięki czemu podejście nawet stromym stokiem nie powinno stanowić większego problemu. Co ważne, lekkie, zazwyczaj skórzane buty nadają się równie dobrze do marszu bez narty.
Ktoś powie, że te same zalety posiadają skitury i telemarki i jest to prawda, jednak dużo cięższe i sztywniejsze zdecydowanie bardziej katują nogę uwięzioną w sztywnej skorupie. Wprawdzie dają nam one o wiele lepsze panowanie nad nartą przy zjeździe, ale wielodniowy marsz w takim sprzęcie kończy się zazwyczaj odarciem stóp do żywego mięsa. Również marsz bez nart w samych skorupach turowych tylko teoretycznie jest możliwy – o ile świetnie trzymają się ich raki i dobrze sprawują się w lodzie, to dłuższa wędrówka w nich może być koszmarem. W telemarkach, zasadniczo podobnych to turówek, dochodzi jeszcze trudna i nieco zapomniana technika zjazdu, w nagrodę jednak zyskamy świadomoś� opanowania pięknej i szlachetnej sztuki, wywodzącej z samych początków narciarstwa sportowego, oraz podziw w oczach innych użytkowników stoków.
Podsumowanie:
rakiety
– zalety: nie wymagają specjalnych butów, najtańsze z wymienionych opcji, małe i łatwe w transporcie, ich użycie nie wymaga żadnych umiejętności, wygodne na podejściach;
– wady: jednak się zapadają w b. głębokim puchu, niewygodne na zejściach, niska efektywność marszu;
– gdzie używać: krótsze wycieczki, trudny teren, gdzie manewrowanie nartami byłoby uciążliwe;
– gdzie się nie sprawdzą: lepiej lub gorzej, ale sprawdzą się wszędzie – są uniwersalne;
narty backcountry
– zalety: but świetnie nadaje się do marszu bez nart, lekkie;
– wady: trudne w prowadzeniu na wymagających stokach i lodzie;
– gdzie używać: łagodne, odsłonięte stoki, duże przestrzenie;
– gdzie się nie sprawdzą: ostre stoki, trudny, zalesiony teren;
narty turowe
– zalety: najlepsze panowanie nad nartą, but dobry do wspinaczki w lodzie;
– wady: ciężkie, katują nogi, wymagają specjalistycznych butów słabo sprawdzających się w marszu bez nart;
– gdzie używać: wysokie góry, zjazdy w wymagającym terenie, małe obciążenie, krótkie ale strome trasy;
– gdzie się nie sprawdzą: długie wędrówki, zalesione stoki;