Safari współcześnie

Długa narciarska majówka
5 pomysłów na aktywne wakacje
marker
Namibia
mix
Dzika przyroda
Tekst i zdjęcia:
Alicja Krawczyńska
Polowanie z aparatem w dłoni nie różni się niczym od pierwowzoru i cel zasadniczo jest ten sam. Zrobić tysiąc zdjęć i pochwalić się nimi w gronie znajomych. O delektowaniu się przyrodą, obcowaniu z naturą nie ma mowy...

Od kiedy przeczytałam, a potem obejrzałam Pożegnanie z Afryką, Czarny Ląd znalazł się na liście moich marzeń. Dlatego też wyjazd do Namibii był jak gwiazdka z nieba. Po pierwsze dlatego, że w Polsce panowały styczniowe mrozy a w Windhoek – stolicy – temperatura iście lipcowa. Moja ulubiona. Po drugie podróż obejmowała przejazd przez pustynię, sawannę i  ocean. Czego chcieć więcej?

Już pierwsze godziny pokazały, że w tym kraju dominuje przyroda i przestrzeń. Można jednocześnie zachwycić się okolicami i tym, co tam żyje, uwiecznić wszystko na zdjęciach i nadal zostaje czas na zapamiętanie chwili, na delektowanie się przestrzenią. A to właśnie największy niezaprzeczalny plus pięciodniowego safari po południowo-środkowej części Namibii.

Spotkania przydrożne

One dumne i spokojne. Skupione na swojej codzienności, która toczy się na wyschniętych polach. Przy drodze zupełnie przypadkowo. My z wycelowanymi obiektywami, ale zdecydowanie pokojowo nastawieni. Na fotografiach maluje się inny świat antylopy oryx.

Tylko o poranku

To umówiona trasa. Wyjeżdżamy przed śniadaniem, zanim temperatura powietrza wzrośnie do 30 stopni Celcjusza. Przejeżdżamy krętymi szlakami znanymi tylko miejscowemu kierowcy, który wie, gdzie można spotkać strusie, żyrafy albo nosorożce. Na kilka godzin wkraczamy na ich teren, zadawalając się migawkami spomiędzy roślin sawanny.

Ptasia społeczność

Wikłacze żyją w jednym wielkim gnieździe, które wspólnie budują. Prawie jak w naszych osiedlowych blokach. Skojarzenia nasuwają się same. Ciekawe jak radzą sobie z niesfornymi imprezowiczami? Fascynujący ptasi rwetes, szczególnie tuż przed zachodem słońca.

Bomba!

Są fotografie nie do powtórzenia. I to nie dlatego, że obrazują wyjątkową chwilę czy zdarzenia. Nie dlatego, że ich zrobienie wiąże się z wyprawą do Namibii, czyli na drugi koniec świata. Nie dlatego, że łączy się z tysiącem prób. Dlatego, że każda konkretna chwila życia jest nie do powtórzenia. Proponuję – wypijmy kawę, zjedzmy obiad albo pójdźmy na spacer  tak, jak gdyby były to jedyne „fotografie do naszego albumu”.

POWRÓT DO LISTY INSPIRACJI

POPULARNE PODRÓŻE