502 dni w podróży w stronę marzeń

Wino, toasty i śpiew, czyli supra jako sposób życia
Stephen Clarke „Paryż na widelcu. Sekretne życie miasta”
marker
Dookoła Świata
mix
Zingmix
Tekst i zdjęcia:
Alicja Krawczyńska
Z Wojciechem Klimczakiem po powrocie z podróży dookoła świata rozmawia Alicja Krawczyńska (brand manager zingtravel.pl).

Wasza wyprawa trwała 502 dni. Jakie kraje zwiedziliście?

Wyprawa trwała 16 miesięcy i w tym czasie byliśmy w 22 krajach. Zaczęliśmy w Indiach następnie odwiedziliśmy Nepal, Bangladesz, Malezje, Singapur, Tajlandie, Kambodże, Wietnam, Laos, Indonezje, Australie, Nową Zelandie, Argentynę, Chile, Urugwaj, Paragwaj, Boliwie, Peru, Ekwador, Kolumbie, Wenezuele, Brazylię.

Skąd pomysł na „podróż w stronę marzeń”?

Zaczęło się od spełnienia innego marzenia. Od dziecka chciałem pojechać do USA. Gdy w 2007 roku wracałem samolotem ze Stanów postanowiłem, że po skończeniu studiów okrążę świat. W międzyczasie byłem na prelekcji chłopaka, który zrealizował podobną wyprawę, co ostatecznie utwierdziło mnie w przekonaniu, że moje marzenie jest możliwe do spełnienia.

Ile trwały przygotowania? Mieliście perfekcyjny plan czy postawiliście na spontaniczność?

Podróżowałem z dwoma kolegami ze studiów. Zbieranie potrzebnego sprzętu zaczęliśmy około miesiąca przed wylotem do Indii. Mieliśmy wstępny plan gdzie chcemy pojechać, ale w związku z tym, że większą cześć trasy pokonywaliśmy autostopem wyprawa była zdecydowanie wielkim „spontanem”.

Rady, które przekazałbyś osobie, która chciałaby wyruszyć w taką podróż…

Wiele osób chciałoby coś zmienić, gdzieś pojechać jednak zawsze znajdzie się jakiś powód, że nie udaje się tego planu zrealizować. Najważniejsze to wykonać ten pierwszy krok…

Najbardziej zaskoczyło Cię?

Podróżujący Chińczycy. Są wszędzie tam, gdzie jest jakaś atrakcja turystyczna.
Życzliwość ludzi, którzy zapraszali nas do swoich domów i oferowali posiłek lub nocleg jedynie za możliwość porozmawiania z obcokrajowcem.

Najmniej podobało Ci się…

Traktowanie białego człowieka jak chodzący bankomat z nieograniczoną ilością gotówki do wypłaty.

Miejsce, które zrobiło na Tobie największe wrażenie…

Machu Picchu. Można powiedzieć, że to tylko ruiny miasta, kilka kamieni, z których ktoś kiedyś postanowił wznieść budowle. Jednak gdy się tam dotrze, odczuwa się magię tego miejsca. Miasto i jego otoczenie ma w sobie coś tajemniczego. Nic dziwnego, że przyciąga miliony turystów rocznie.

Za czym tęskniłeś?

Pierogi, rodzina, znajomi, piłka do koszykówki, śnieg 🙂

A co Cię zadziwiło podczas wyprawy?

Byliśmy akurat na dworcu kolejowym w Bangladeszu. Po zakupieniu biletów na pociąg poszliśmy na peron, gdzie dosłownie w kilka sekund otoczyło nas około 50 osób. Nie robili nic poza staniem i gapieniem się na naszą trójkę. Czułem się dość niekomfortowo dlatego uciekliśmy do biura kierownika dworca.

Najbardziej niebezpieczna sytuacja, która się Wam przydarzyła…

Będąc w Indonezji wybraliśmy się na wulkan, który był w trakcie erupcji. Początkowo wydawało się, że wejście na szczyt będzie bezpieczne, jednak po dotarciu na miejsce nastąpiła seria wybuchów i głaz wielkości „Malucha” leciał prosto na mnie. Udało mi się odskoczyć i wielki kamień przeleciał w odległości około 1 metra ode mnie. Dawka adrenaliny była przeogromna, ale wejście na wulkan było też najgłupszą decyzją, która dała bardzo mocno do myślenia.

Jak smakowała najlepsza i najgorsza potrawa, której spróbowałeś?

Najgorzej smakowała nepalska mikstura zrobiona z nie wiadomo czego, polana sosem o nieokreślonym smaku. Na myśl o tej potrawie nadal dostaję nieprzyjemnych ciarek.
Najlepszy smak miały owoce morza w Tajlandii i mięso w Argentynie. Warto również wspomnieć o brazylijskim deserze Açaí, musie z owoców palmy przypominających jagody, podawanym z kieliszkiem miodu, syropu z guarany i mąki z manioku.

Najcenniejsza pamiątka z podróży to…

Zeszyt, w którym zapisywałem wspomnienia, z których większość przelałem na bloga „w stronę marzeń” i paszport.

POWRÓT DO LISTY INSPIRACJI

POPULARNE PODRÓŻE