Beata Pawlikowska „Blondynka w Chinach”

Azjatycki kalejdoskop
Most pojednania
marker
Chiny
mix
Zwiedzanie
Tekst i zdjęcia:
www.arttravel.pl
Beata Pawlikowska, znana podróżniczka i pisarka, w czasie jednej ze swoich licznych wypraw po całym świecie odwiedziła Chiny.

Jak przyznaje w książce, przed przyjazdem do tego kraju miała ukształtowany w wyobraźni pewien jego obraz, powstały na podstawie tego, co słyszała o Chinach wcześniej. O swoich wyobrażeniach pisze: „Myślałam, że Chiny to smutny komunistyczny kraj z uciskanymi obywatelami, którym zabrania się mieć więcej niż jedno dziecko. Myślałam, że w Pekinie jest dziewięć milionów rowerów, a na każdej ulicy jest pijalnia herbaty. Myślałam, że w Chinach panuje tłok i i ścisk, nie ma dostępu do Internetu, a ludzie noszą szare mundurki. Myślałam, że czarna herbata jest czarna, a czerwona jest czerwona. Myślałam, że…”.

Podróż Beaty Pawlikowskiej do Chin stała się okazją do weryfikacji tych poglądów i skonfrontowania ich z zastaną rzeczywistością. Autorka stwierdza, że w czasie tej podróży przekonała się, iż wiele z tego, co słyszała o tym kraju, okazało się nieprawdą. Według niej Chiny są niezwykłym i najbardziej zdumiewającym krajem, jaki można sobie wyobrazić i nic chyba nie jest w nim takie, jak wydaje się ludziom żyjącym w Europie. Dodaje, że oglądana przez nią codzienna rzeczywistość chińska przez cały czas ją zaskakiwała – w sensie pozytywnym.

„Blondynka w Chinach”  nie jest typową książką podróżniczą, będącą rodzajem przewodnika po prezentowanym kraju. Czytelnik raczej nie znajdzie tu opisów ciekawych miejsc wartych zwiedzenia, nie przeczyta za wiele na temat szeroko pojętej, bogatej kultury Chin.

Z jednej strony – może troszkę szkoda. Z drugiej zaś – autorka prezentuje w książce nieco inne spojrzenie na ten kraj.

Znaleźć tu można garść historii. Przeczytamy o chińskiej Rewolucji Kulturalnej, o życiu ostatniego cesarza Chin, o przyczynach, dla których powstał Wielki Mur Chiński. Poznamy pokrótce dzieje Konfucjusza oraz tradycję i historię palenia opium.

Ponadto autorka często odwołuje się do słów osób, które wywarły jakiś istotny wpływ na ten kraj: wspomnianego Konfucjusza, Lao Tse oraz Mao Tse-tunga. Próbuje zrozumieć ich filozofię życia i głoszone poglądy oraz ustosunkować się do nich. Cytuje również podróżnika Marco Polo, opisującego swą podróż do Chin. Można powiedzieć, że te cztery postaci towarzyszą jej w tej wyprawie.

Autorka nawiązuje w swej opowieści do założeń taoizmu i skupia się na przesłaniach płynących z tej ideologii. Z tej racji książka nabiera nieco filozoficznego charakteru.

Ponadto opowieść ta zawiera różne ciekawostki na temat Chin. Beata Pawlikowska pisze np. o tym, jak wyglądają chińskie toalety (a sądząc z opisów, korzystanie z nich wymaga ogromnego samozaparcia), wyjaśnia, jak dokładnie wygląda i na czym polega sztuka parzenia herbaty oraz zdradza tajemnice chińskiej kuchni. Ponadto zabiera czytelników do tamtejszego szamana, do unikatowego  miasta Lijiang, a także do Kliniki Nefrytowego Smoka doktora Ho.

Czytając książkę „Blondynka w Chinach”, odniosłam wrażenie, że jest ona wręcz przepełniona kolorami. I to nie tylko ze względu na piękne, barwne fotografie, które ją ilustrują. Trzeba dodać, że zdjęcia te stanowią ogromny walor książki, sprawiając, iż przypomina ona bardzo ładnie wydany album, prezentujący życie w Chinach w różnych jego aspektach.

Poza tym jednak także język, jakim została napisana książka, oddaje pełnię kolorów, zapachów i smaków rozmaitych gatunków herbaty i chińskich potraw. I tu należy się uznanie dla Beaty Pawlikowskiej za to, iż potrafi ona tak sugestywnie, żywo i barwnie opowiadać.

Mimo iż moje początkowe oczekiwania wobec książki „Blondynka w Chinach” były nieco inne – spodziewałam się, że przeczytam w niej dużo więcej na temat kultury tego kraju – to w rezultacie książka spodobała mi się i przypadła mi do gustu. Autorka prezentuje tu swoje subiektywne, powiedziałabym, spojrzenie na Chiny i to jest ciekawe. Książkę tę można określić jako „Chiny według Blondynki”. Natomiast z jej spojrzeniem na ten kraj czytelnik może i nie musi się zgodzić.

Najbardziej w książce spodobała mi się postawa jej autorki – tak bardzo pełna radości życia i ciekawości świata. Te właśnie cechy charakteryzują prawdziwego podróżnika, a niewątpliwie Beata Pawlikowska jest nim.

Z książki „Blondynka w Chinach” emanuje wręcz pozytywna energia, entuzjazm i optymizm, udzielając się czytelnikowi. Dlatego też przeczytałam ją ze szczerą przyjemnością. Uważam, że warto poświęcić czas na zapoznanie się nią. Ta pełna różnorodności opowieść z pewnością znajdzie swoich zwolenników. Zapraszam więc do podróży po Chinach wraz z Beatą Pawlikowską.

POWRÓT DO LISTY INSPIRACJI

POPULARNE PODRÓŻE