Zanim przystąpię do opisu krótko o tym, jak ja się tam znalazłem. Chyba każdy z nas ma swój „American Dream. Wychodzę z założenia, że każdy cel da się zrealizować, tylko trzeba znaleźć sposób. Tym sposobem, nie tylko dla mnie, ale i dla tysięcy młodych ludzi chcących spełnić swój sen, było Camp America. Jest to najtańszy sposób na pobyt w USA i zarobienie tam pieniędzy na podróż po skończonym kontrakcie. W trakcie pobytu przysługują również dni wolne, które można wykorzystać na zwiedzanie. I ja tak też robiłem.
Trzeba jeszcze tylko wiedzieć, gdzie się udać. O pomoc zwróciłem się do dziewczyn, które pracowały na Campie jako opiekunki. Następnego dnia dostałem parę kartek A4 z listą miejsc i miast, które muszę zobaczyć. Szczególną uwagę zwróciłem informację o stolicy Teksasu – była najciekawsza i do tego kusił mnie wieczorny pokaz wylatujących spod mostu tysięcy nietoperzy.
Jeden z samochodów w obozie był do naszej dyspozycji, więc nie pozostawało nic innego jak zatankować do pełna i ruszyć do Austin. Do stolicy Teksasu miałem niecałe 100 mil, które pokonałem bardzo szybko, ze względu na jakość dróg jakie są w Stanach – po nich się nie jeździ, po nich się płynie.
Cały dzień zwiedzaliśmy miejsca wymienione na liście otrzymanej od opiekunki dzieci na obozie.
Gdy nastał wieczór, udaliśmy się w wyznaczone miejsce, czyli parkiem w stronę Congress Avenue Bridge. Most został zbudowany 1910 roku, w latach 1975 – 1978 został on poszerzony i do chwili obecnej tak wygląda. Inżynierowie, którzy nad nim pracowali nie mieli pojęcia, że wkrótce most stanie się domem dla nietoperzy. Lata mijały, a liczba nietoperzy wzrosła do paru tysięcy, co wywołało strach wśród okolicznych mieszkańców, którzy chcieli pozbyć się kolonii nietoperzy. Na szczęście, w tym samym czasie BCI (Bat Conservation International) wkroczyło do akcji. Wytłumaczono mieszkańcom Austin, że nietoperze to delikatne i wyrafinowane ssaki i nie mają czego się obawiać, szczególnie, gdy podczas ich nocnych łowów miasto pozbywa się około 5 do 14 kg insektów, w tym polnych szkodników. I tak potoczył się los nietoperzy – nie tylko pomagają miastu w walce z insektami ale dzięki nim miasto zarabia na turystach, którzy przyjeżdżają zobaczyć chmurę nietoperzy wylatujących spod mostu.
Teraz pod mostem mieszka od 750 000 do 1,5 miliona nietoperzy meksykańskich. Nietoperze można oglądać od kwietnia do początku października, chociaż najpiękniejsze spektakle na niebie są w sierpniu, kiedy to młode z matkami wylatują na polowanie.
I tak idąc parkiem w stronę mostu obserwowałem otoczenie, które było całkiem przyjemne – po rzece Colorado pływały kajaki, ktoś biegał, gdzieś poleciało frisbee, a za nim pies. Kiedy zbliżyłem się do mostu, zaryzykowałem przejście pod nim. Panowała tam wilgoć i niska temperatura a przez całą przeprawę towarzyszył mi odgłos tysiąca nietoperzy, które za niedługo wylecą na łowy. Przed mostem jest mała polanka, gdzie można sobie rozłożyć koc i wygodnie usiąść rozkoszując się widokiem wylatujących nietoperzy. Zasadniczo wszędzie się można rozbić – część ludzi stoi na moście, część pod mostem, niektórzy podpływają kajakami by z dala od zgiełku oglądać show w wykonaniu nietoperzy. Gdy zaczyna zmierzchać spod mostu wylatuje sznur nietoperzy, który z każdą chwilą rośnie, aż w końcu bucha czarną chmurą, która zapełnia całe niebo nad głowami podglądaczy. Widok jest niesamowity, nietoperze skrzeczą i piszczą, widać i czuć je w powietrzu. Setki ludzi dookoła patrzą na hipnotyzujący lot, część osób ma przy sobie coś w stylu mieczy świetlnych z Gwiezdnych Wojen i machają nimi w powietrzu, aby przyciągnąć nietoperze. Kiedy ruch ustał, powoli zbliżyłem się do mostu i tym samym momencie niespodziewanie wyleciały kolejne dwie chmury nietoperzy. Wspaniały widok.
Siedziałem i patrzyłem, aż nastał kompletny wieczór. Całe przedstawienie trwa nawet półtora godziny i powiem, że naprawdę opłaca się zajrzeć do Austin.